Chociaż dzisiaj nie potrafię przypomnieć sobie jak wyglądała moja ulubiona szarlotka z dzieciństwa, dokładnie pamiętam jej smak. Krucha, słodka i pachnąca cynamonem. Nie za bardzo, nie za intensywnie, tak w sam raz. Nigdy nie mogłam jej się oprzeć… Nie mam na nią przepisu i nie wiem, czy został gdziekolwiek zapisany. Piekę więc swoje wersje przeróżnych szarlotek – te kruche i te biszkoptowe, te z bezą, albo rodzynkami – korzystam z własnych doświadczeń i smaku, ale też zdarza mi się próbować sprawdzonych przepisów. Wszystkie są pyszne, pachnące cynamonem tak w sam raz, słodkie i lekko kwaskowe od szarych renet, bo te właśnie jabłka najbardziej lubię w szarlotkach. Czy to ta sama szarlotka, którą piekła mama i babcia? Sama już nie wiem, ale bardzo je lubię ja i cała moja rodzina.
Szarlotkę z bezą uważam za jeden z bardziej udanych przepisów. Na cienkim, kruchym spodzie znalazła się spora ilość najlepszych jesiennych jabłek, a na nich rumiana, bezowa czapeczka. Na bezie wyrosły piękne złociste kropelki. Zapewne gdybym chciała upiec sernik z rosą nie pojawiłaby się ani jedna – takie moje zezowate szczęście do serników. Ale za to szarlotki wychodzą mi wyśmienicie!
super przepis
Zapraszam do mnie :)
Prezentuje się bardzo apetycznie!:)
Te warstwy jabłek kuszą mnie niesamowicie :)
Szarlotkę z bezą wprost uwielbiam! :)
taak pięknie wygląda