Delikatne biszkopty oblane polewą czekoladową i obficie obtoczone w wiórkach kokosowych. Lamingtony to tradycyjne australijskie ciasteczka, których nie da się nie lubić. To niesprawiający kłopotów wypiek, który umili niejedno popołudnie przy herbatce.
Leniwa niedziela w rodzinnym gronie upływa zawsze zbyt szybko. Zanim ostatni tost znika z koszyka niemal wybija południe. Inni ludzie chyba o tej porze zaczynają myśleć o rosole. Może dlatego w naszym domu rzadko w weekendy jadamy rosół…
Staram się jednak, by nie zabrakło ciasta, bo po nie właśnie rodzinka sięga najchętniej, szczególnie zimową porą, gdy domowe słodkości smakują najlepiej. Lamingtony planowałam upiec już dawno temu, ale chyba zapomniałam. Nie jest tajemnicą, że bywam roztrzepana niczym małolata.
Lamingtony natomiast okazały się pyszne, delikatne, a obtaczanie biszkoptowych kostek w lukrze i wiórkach wyjątkowo odprężające. I palce można bezkarnie oblizywać i miskę z polewy wyskrobać.
Składniki:
(24 kostki lub więcej)
- 6 dużych jajek
- 2/3 szklanki cukru
- 1 łyżka ekstraktu waniliowego
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1/2 szklanki mąki kukurydzianej (można zastąpić ziemniaczaną)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 25g masła (roztopionego i przestudzonego)
Polewa:
- 4 szklanki cukru pudru
- 250ml mleka (lub wody)
- 100g masła
- 2/3 szklanki kakao
- 250g wiórków kokosowych
Przygotowanie krok po kroku:
- Jajka ubijałam z cukrem i ekstraktem waniliowym mikserem na najwyższych obrotach przez 8-10 minut. Powinny przypominać jasną, gęstą, kremową pianę.
- Mąki i proszek do pieczenia przesiałam i dodałam w dwóch partiach do piany jajecznej i bardzo delikatnie rozmieszałam za pomocą łopatki lub łyżki.
- Na koniec dodałam rozpuszczone i przestudzone masło i jeszcze raz delikatnie wymieszałam.
- Dno blachy 25x40cm wyłożyłam papierem do pieczenia i przełożyłam ciasto. Wyrównałam wierzch i piekłam w 170°C przez 20-30 minut lub do chwili aż biszkopt będzie jasnozłoty i sprężysty. (można upiec dzień wcześniej)
- Pozostawiłam kilka minut w blaszce, a następnie przełożyłam na kratkę do całkowitego ostudzenia.
- Zimny biszkopt pokroiłam ostrym nożem na 24 kwadraty lub więcej, jeśli chcemy mniejsze ciastka.
- Składniki polewy przełożyłam do garnka. Podgrzewałam na wolnym ogniu często mieszając aż do rozpuszczenia. Doprowadziłam do wrzenia, a następnie zdjęłam z ognia.
- Biszkopty zanurzałam z każdej strony w ciepłej polewie, a następnie obtaczałam w wiórkach. Odstawiłam na kratkę do zastygnięcia polewy.
Smacznego!
Dla mnie to po prostu kokosanki :) smak dzieciństwa bo mama robiła bardzo często :)
Pierwszy raz spotykam się z tą nazwą. Ale po przeczytaniu przepisu to chętnie bym jednego drapnęła.
Świetne są Pani przepisy, lecz brakuje mi podawania kaloryczności potraw.
W najbliższej przyszłości właśnie planuję wprowadzić te informacje do przepisów.
dla mnie też :) za niecały miesiąc kończę 32 lata i do dziś pamiętam smak tych ciastek…. najfajniejsze było obtaczanie ich w czekoladzie lub polewie, zastanawia mnie tylko gdzie było więcej tej polewy – na naszych buziach czy na ciastkach :)
A moja mama chyba takich nie robiła. Generalnie pamiętam taką kostkę, ale w wersji piernikowej :)
Faktycznie do herbaty są idealne <3
Piękne zdjęcia :)
Dziękuję :)
Jak to przepięknie wygląda!
Nigdy w życiu ich nie jadłam. Wyglądają cudownie pysznie.
Pozdrawiam:)
Toż to smak mojego dzieciństwa (zaraz obok ciastek „z maszynki”) !:-) U nas mówiono na ten przysmak „pustaki”. Pozdrawiam serdecznie!
Też mi się dzieciństwo przypomniało. W wykonaniu mamy były pyszne, ciekawe jak mi pójdzie:-)). Długo szukałam tego przepisu. Dziękuję
Oj pamietam ich smak z dziecinstwa. Niestsety moja mama ich nie robila ale co czwartek byla sweza dostawa do piekarni niedaleko domu.
Dziekuje za przepis!!!
To mi się kojarzy z weselami :D kiedyś to był obowiązkowy element tacki z ciastami :D
Uwielbiam wszystko co jest z czekoladą i wiórkami kokosowymi :) Są przepyszne :)
dla mnie od zawsze to byly kokosanki. Pychotka..az slinka mi leci, chyba na weekend zrobie :)
Przepis fajny , łatwy, ale 4 szklanki cukru do polewy to jakas porażka :/ dodawałam więcej kakao, bo aż mdlilo