Rzadko biorę się za takie przedsięwzięcia. Pałam nieskrywaną namiętnością do świeżego chleba z wiejskim masłem, a do jedzenia smalcu podchodzę z pewną rezerwą. Oczywiście wiem, że dobrze sprawdza się podczas przygotowania niektórych potraw i jest niezastąpiony do bigosu, ale jakoś nigdy nie przekonałam się do jego bezpośredniego spożywania, w postaci smarowidła do chleba.
Mimo wszystko postanowiłam jednak przygotować rillettes. Wiedziałam, że mój mąż będzie zachwycony, ale nie sądziłam, że i ja nie pogardzę taką kanapeczką…Oczywiście smarowidło nie jest ani odrobinę dietetyczne, a jego przygotowanie od podstaw zajmuje sporo czasu, ale wielbicieli takich potraw nie brakuje, czego dowodem jest mój mąż, który nie może się najeść moim rillettes.
Oryginalnie danie to przygotowuje się z mięsa pokrojonego w kostkę, wolno duszonego we własnym tłuszczu przez kilka godzin. Ja wykorzystałam schab, który piekłam w niskiej temperaturze przez całą noc. Użyłam do tego wolnowaru, a mięso było kruche, pełne smaku i rozpadało się na pojedyncze włókna. Właśnie o to mi chodziło… Do rillettes nie mogłoby być lepsze…
Jeśli lubicie takie swojskie przysmaki z nutą wyrafinowania, koniecznie spróbujcie!

Rillettes po polsku - smarowidło wieprzowe z jabłkiem i cebulą
Składniki
- 300-400 g długo pieczonego schabu
- 400 g smalcu wytopiłam ze słoniny
- 1 duże jabłko
- 1 duża cebula
- majeranek
- sól/pieprz do smaku
Sposób przygotowania
- Schab (miałam większy kawałek, ok 1,5kg, ale nie użyłam całego do rillettes) moczyłam przez 1-2 doby w solance z dodatkiem ziela angielskiego, pieprzu, liścia laurowego, goździków. Przed pieczeniem natarłam tymiankiem i upiekłam w wolnowarze (w niskiej temperaturze). Schab piekł się przez ok 10 godzin. Po schłodzeniu palcami rozdzieliłam mięso na pojedyncze włókna.
- Jabłko obrałam i starłam na łezki. Cebulę pokroiłam w kostkę.
- Mięso, jabłko i cebulę zalałam płynnym smalcem i dusiłam na najmniejszym ogniu przez ok 30-40 minut.
- Gdy cebula i jabłko zmiękną zdjąć z ognia i doprawić do smaku majerankiem, solą i czarnym pieprzem.
- Przelać do słoika lub kamionkowego naczynia i schłodzić.
Fantastyczne! Zapisuję do zrobienia, you make my day jak mówio za oceanem
Wiedziałam, że to bardzo męska potrawa :) Cieszę się, że trafiłam w gust :)
A ja mam ochotę Cię znaleźć i udusić za tego bloga!! Jestem od 2 miesięcy na diecie, a Ty kuuusisz jak cholera! Do tej pory ja byłam od robienia a rodzinka od kosztowania, ale…. nie wiem ile jeszcze wytrzymam!
Przepraszam…. ;) Może pocieszy Cię jednak fakt, że ostatnio sama postanowiłam ograniczyć smakołyki – tak w ramach wiosennych porządków. Rodzinka się cieszy, bo więcej dla nich zostaje ;)
Jeszcze tylko kiszony ogórek i co więcej trzeba :-)
O! Właśnie, ogórek :) A wkrótce przyjdzie sezon na małosole – moje ulubione :)
Zaintrygowało mnie :D
Mnie również, dlatego zrobiłam. Jeszcze się nie skończyło, a już mam zamówienie na kolejną porcję ;) Tym razem zrobię wg tradycyjnej receptury.
Ooo, pychotka – kocham takie polskie, tłuste potrawy :D Co z tego, że niezdrowe. Ale jakie wyborne! :D
Oj, czasem można sobie dogodzić tym, co się lubi nie zważając na diety i rozsądek – albo mężowi, tak jak w moim przypadku :)
Smakowicie wygląda to smarowidełko i apetyczne zdjęcia.
Pozdrowienia.
Dziękuję :)